Spłonęła buda przy ul. Myśliwskiej. Obiekt był zamieszkany. Poszedł z dymem w kilka minut. Jego właściciel chciał go ratować. Poparzył sobie dłonie...
Mieszkający w budzie przy torach mężczyzna, nie przyjmował pomocy, był oporny i nieufny wobec strażników. Z drugiej strony, wielokrotnie mówiło się o rozebraniu tego obiektu, który straszył turystów wjeżdżających do miasta pociągami od strony Białogardu. Już nie trzeba tego robić. Drewniany obiekt spłonął jak pudełko zapałek. Nad okolicą unosił się słup dymu, gdy mieszkający tam mężczyzna próbował cokolwiek zrobić. Dobrze, że uszedł z życiem. Buda spłonęła doszczętnie.
Mężczyzna niespecjalnie chciał przyjąć pomoc medyczną, choć jej wymagał. Buchające płomienie osmoliły mu twarz i poparzyły ręce. Ranny pozwolił je sobie opatrzyć, ale nie pozwolił się zaprowadzić do ambulansu. Bał się, że mógłby trafić do szpitala. Jak zapowiedział, nie zamierza się stąd wyprowadzać. Będzie spał na gołej ziemi. W pożarze stracił wszystko. Została mu czapka i spodnie...
Sprawę bada kołobrzeska policja. Wszystko wskazuje na to, że do zaprószenia ognia doszło z funkcjonującego w obiekcie piecyka.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.