Od pewnego czasu nasi rozmówcy zwracają nam uwagę, że w kołobrzeskiej Platformie Obywatelskiej trwają tajne działania na rzecz „zrzucenia z tronu Tamborskiego”. Początkowo łączyliśmy te fakty z działaniami na rzecz zmian na stanowisku przewodniczącego lokalnych struktur partii. – Anna Mieczkowska nie chce zostać szefem Platformy. Zaangażowała się w „Ruch Trzaskowskiego”, bo wszyscy tu uważali, że Platforma is dead. Ale też nie chce, żeby szefem Platformy został Tamborski. Ponieważ „Kołobrzescy” rozpadli się i nic z tego projektu na wybory nie będzie, bo tylko głupi uwierzyłby w Kołobrzeskich 2, więc woli sobie zabezpieczyć tyły – mówi nasze źródło. I dodaje, że już od jakiegoś czasu trwa lobbowanie na rzecz Anny Bańkowskiej, która miałaby w Platformie zastąpić Marka Hoka. Przypomnijmy: poseł Hok zrezygnował z przewodzenia lokalnym strukturom partii. Do czasu wyborów nowego przewodniczącego, obowiązki te pełni Mirosław Tessikowski. – Tylko z Bańkowską jest problem: w Platformie jest ważna tylko dlatego, że zmieniła pracę z gabinetu dyrektora szkoły na gabinet członka zarządu w marszałkowie (Zarząd Województwa Zachodniopomorskiego – dop. MK), a po drugie, skompromitowała się zaangażowaniem w sprawę Dąbkowskiego. Ale przecież wybory nie są dzisiaj, nie są jutro.

Zimną wojnę pomiędzy Mieczkowską a Tamborskim widać od momentu, gdy Tamborski ogłosił swój potencjalny start w wyborach. – Tamborski pomógł Mieczkowskiej w kampanii wyborczej. Wspierał ją i załatwił sponsorów. Ale prezydentowa nie wybaczy mu, że odważył się nawet wspomnieć o kandydowaniu, zwłaszcza, że ten rok dla Mieczkowskiej to czas wpadek i niepowodzeń. Nie trzeba czytać waszego portalu – mówi nasze kolejne źródło i zaznacza, że z decyzji Anny Mieczkowskiej nie jest zadowolony biznes. Chaos pogłębiła pandemia, a w dodatku utrata formalnej większości przez prezydenta w związku z dekompozycją jej obozu politycznego.

Kiedy więc w kilku źródłach pojawiła się informacja, że szuka się kogoś, kto załatwiłby „żeby starostę wyprowadzono w kajdankach ze starostwa”, łączyliśmy te fakty z tzw. ”wojną w rodzinie”. Mamy nawet smsy od niektórych polityków, o treści: „Jestem z dala od wojny w rodzinie. Nie mieszam się w to”. O co chodzi? Jeden z naszych informatorów potwierdził, że w Kołobrzegu szuka się dojścia do właściwych „czynników”, żeby Tomasza Tamborskiego wyprowadzić ze Starostwa Powiatowego w kajdankach. Najlepiej, gdyby byli przy tym „przypadkowi dziennikarze”. Powyższą informację udało nam się potwierdzić w dwóch niezależnych źródłach. – Potwierdzam. Już jakiś czas temu było takie pytanie – mówi nasz informator, któremu zapewniliśmy bezpieczeństwo. Okazuje się bowiem, że sprawa nie jest wcale taka tajemnicza, a wiedzą o niej również niektórzy politycy. Ale, okazało się, że łączymy powyższą sprawę nie z tymi faktami. – Pan Tomasz swoimi decyzjami nadepnął na odcisk pewnej grupie, która uważa, że nie tylko należy go za to ukarać, bo straciła kasę, ale może nawet usunąć – słyszmy u naszego dobrze poinformowanego źródła. Ale odmawia ono podania szczegółów.

Skoro to nie Platforma stoi za poszukiwaniem haków na starostę, to kto ma w tym interes? Przez kilka dni spotykaliśmy się z różnymi źródłami, ale albo nie miały one wiedzy w przedmiotowym zakresie, albo słyszały jedynie plotki. Wreszcie, w środę, jeden z naszych informatorów zdradził nam, że jest w Kołobrzegu pewien biznesmen z Platformą związany, który chwali się, że posprząta Tamborskiego. – Sprzątać trzeba umieć. Będzie z tego rozpierducha i nic więcej – mówi nasze źródło, u którego chcieliśmy potwierdzić przebieg wydarzeń. Upewniliśmy się także, że w sprawę nie jest zamieszana opozycja. Prawo i Sprawiedliwość chętnie bowiem zmieniłoby Tomasza Tamborskiego np. na Macieja Bejnarowicza. Ale otrzymaliśmy odpowiedź negatywną.

Zwróciliśmy się z zapytaniem na piśmie do Tomasza Tamborskiego, komu w ostatnim okresie mógł zaszkodzić starosta w zakresie wydawanych decyzji administracyjno-prawnych, a także czy słyszał, „że trwa poszukiwanie "podmiotu", który mógłby go wyprowadzić w kajdankach?”. Marlena Wachowska, rzecznik prasowy starosty poinformowała nas, że Tomasz Tamborski przebywa na zwolnieniu lekarskim.

Jak można domniemać, jest grupa osób, której zależy lub zależało, żeby ważny polityk Platformy Obywatelskiej zaczął kojarzyć się z jakąś aferą, albo zarzutami. Nie można go oskarżyć, więc trzeba jakiejś instytucji z zewnątrz, której autorytet nie byłby dyskutowany, a co do działalności której można by dywagować. Zakładając, że kajdanki mieliby założyć przedstawiciele którejś ze służb, musieliby mieć ku temu podstawy, chyba, że chodzi o sam spektakl, albo coś z tej kategorii. Być może po publikacji niniejszego tekstu uda nam się dotrzeć do nowych źródeł. Do tematu powrócimy. Sezon ogórkowy się kończy. Czas niektórym politykom i nie tylko zadać kilka niewygodnych pytań…