W sobotę na meczu Kotwicy minutą ciszy uczciliśmy odejście trenera Mariusza Karola. Tuż po meczu dotarła do mnie informacja, iż nie żyje Janusz Bernat – wieloletni kapitan drużyny koszykarskiej, jak również trener i wychowawca wielu pokoleń koszykarzy. Pogrzeb odbędzie się w dniu 18 stycznia 2024 r. (czwartek) o godzinie 12.30 w kościele w Kiełpinie k. Kartuz.
Janusz Bernat urodził się 1 kwietnia 1938 roku w Mykietynie, położonej na przedmieściach Stanisławowa, a w 1945 roku przyjechał z rodzicami do Białogardu. W miejscowym liceum ogólnokształcącym zainteresował się koszykówką i rozpoczął grę w Iskrze. W 1956 roku trafił na studia do Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie na Bielanach i specjalizował się w grach zespołowych. Będąc studentem grał w AWF Warszawa w piłkę ręczną w najwyższej klasie rozgrywkowej, a ponadto w koszykarskiej drużynie akademickiej. W 1961 roku powrócił do Białogardu jako magister wychowania fizycznego i rozpoczął pracę w Szkole Podstawowej Nr 5 przy ulicy Świdwińskiej w Białogardzie. Ponownie zaczął grać w Iskrze Białogard w koszykówkę i drużyna ta święciła swoje największe sukcesy, gdyż grała regularnie w II lidze, co odpowiadało dzisiejszej I lidze. W jednym z sezonów Iskra Białogard była o krok od awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Chodziłem wtedy regularnie na mecze Iskry i podziwiałem „Magika”, który miał fenomenalną skoczność i bezbłędnie rozgrywał.
Mój pierwszy kontakt z Januszem miał miejsce w 1962 roku, kiedy byłem uczniem drugiej klasy Szkoły Podstawowej Nr 5 w Białogardzie. Janusz przyszedł na zajęcia WF-u i zrobił sprawdzian, po którym wybrał mnie i Sławka na dodatkowe zajęcia SKS-u. Jako ośmiolatek pod okiem „Magika” rozpocząłem swoją koszykarską edukację. W tym czasie Janusz Bernat w ramach SKS-u prowadził kilka różnych grup, a na pozalekcyjne treningi przeznaczał co najmniej 20 godzin tygodniowo. Ostatnio przyznał mi, że limit zajęć dodatkowych wynosił 4 godziny i za tyle mu płacono, a za pozostały czas, który poświęcał uczniom, nie miał zapłaty. Wiele lat pracy z dziećmi i młodzieżą dało wspaniałe rezultaty, gdyż nasza szkoła regularnie zajmowała czołowe miejsca w rozgrywkach piłki ręcznej i koszykówki. Janusz cieszył się ogromnym autorytetem i wprost uwielbieniem młodych adeptów koszykówki i piłki ręcznej. W 1967 roku w Kołobrzegu utworzono Technikum Rybołówstwa Morskiego, a Janusz Bernat był w gronie pierwszych nauczycieli. Pod jego wpływem postanowiłem pójść do TRM-u, żeby kontynuować przygodę z koszykówką. Janusz od 1967 roku został zawodnikiem pierwszej drużyny Kotwicy Kołobrzeg i od razu wybrano go kapitanem. Grał przez 6 sezonów, a równocześnie trenował młodych koszykarzy. Na tym polu miał bardzo duże osiągnięcia, gdyż jego wychowankowie z TRM-u byli czołowymi graczami Kotwicy. Tytułem przykładu można wymienić Kwiatkowskiego, Klofika, Mańczyka, Styczyńskiego, Szczepańskiego, Mirosława i Ryszarda Ernestowiczów, Zieglera, Błachowiaka i wielu innych. W latach 1970-1978 oprócz treningów w TRM-ie, prowadził juniorów kołobrzeskiej Kotwicy. Do legendy przeszedł mecz uczniów TRM-u ze Szkołą Morską w Gdyni wygrany przez naszych 119-0. Janusz Bernat miał wiele różnych pasji, a jedną z nich było ratownictwo. Ratownikiem został w 1958 roku w wieku 20 lat i kontynuował niesienie ludziom pomocy przez 50 lat. Był ratownikiem na plażach kołobrzeskich, na basenach, a ostatnio nad jeziorem Siecino. Dopiero w wieku 70 lat uznał, że należy zakończyć przygodę z ratownictwem wodnym. Na emeryturze był nadal bardzo aktywny i każdego dnia na rowerze spędzał co najmniej dwie godziny. W tych eskapadach zazwyczaj towarzyszyli mu absolwenci TRM-u, dla których zawsze pozostawał przykładem wspaniałego wychowawcy, nauczyciela i przyjaciela. Tak uważa kilka tysięcy jego wychowanków, którzy są wdzięczni losowi, że mogli go spotkać na swojej drodze.
W lipcu 2023 roku Janusz i jego małżonka Stenia obchodzili 60-tą rocznicę swojego ślubu. Mają dwie córki i pięcioro wnuków.
Janusz Bernat zawsze był człowiekiem niezwykle skromnym i dlatego zaskoczyło go, że w 2021 roku w ramach obchodów 70 lat kołobrzeskiej koszykówki znalazł się na krótkiej liście najbardziej zasłużonych dla naszego klubu. Odpoczywaj w pokoju.
Edward Stępień