Ponad 26 tysięcy złotych. Taki był koszt "Ptasiego Bufetu", czyli kilku pojemników z karmą, które ustawiono w różnych punktach miasta. Zadanie to zrealizowano z tak zwanego budżetu obywatelskiego. Informacje na tych swoistych karmnikach są proste: działają od 15 listopada do 15 marca w godz. 8-17 i wydają do 16 porcji na godzinę. Tyle, że to nieprawda. Skargi na działanie tych urządzeń mieliśmy już poprzedniej zimy, ale wówczas otrzymaliśmy informację, że urządzenia nie są napełnianie w związku z epidemią i brakiem ruchu ludzi w strefie uzdrowiskowej.

Gdy nastał 15 listopada, nasi czytelnicy zaczęli nas alarmować, że karmy z witaminami, o których tak szumnie pisały rok temu kołobrzeskie media, nie ma. - Byłem z dzieckiem na spacerze, obiecałem, że nakarmimy głodne ptaki, ale nic stamtąd nie wylatuje - skarżył się nasz czytelnik. Początkowo byliśmy przy karmnikach a to za wcześnie, a to za późno. Potem odwiedzaliśmy je w południe i już karmy nie było. Ale nie było je ani o 7, ani o 12 godzinie. Sprawdzaliśmy w różnych, a potem we wszystkich lokalizacjach. I tak przez cały listopad i początek grudnia. Zapytaliśmy o to Michała Kujaczyńskiego, rzecznika prasowego prezydenta. Otrzymaliśmy odpowiedź, że kamienie ptaków w okresie, gdy mogą one same zdobywać pokarm, jest niewskazane i dlatego karma nie jest dosypywana, żeby zwierzętom nie szkodzić. Sprawdziliśmy więc "Ptasi Bufet" w okresie, gdy był mróz i śnieg. Karmy też tam nie było.

Pokazuje to po raz kolejny, że część projektów z budżetu obywatelskiego jest niesprawdzona i jedynie służy do szumnego marketingu. Potem, wiele zrealizowanych zadań wygląda właśnie tak, co więcej, irytuje mieszkańców i turystów, bo choć coś zrobiono za publiczne pieniądze, to nie działa...