Związkowcy są rozgoryczeni postawą polityków PiS. Jak mówią, ratowanie PŻB było potrzebne, gdy były wybory w 2018 roku. Wtedy przyjeżdżali, fotografowali się. Po odwołaniu prezesa Piotra Redmerskiego, co związku traktują jako decyzję polityczną, w dodatku podszytą osobistą wrogością jednego z kołobrzeskich polityków partii rządzącej, mało kto odbiera telefony. Wraz z odwołaniem prezesa, rozpoczął się desant rodzin polityków PiS, którzy zaczęli być zatrudniani w tym tygodniu w spółce.
Związkowcy, po ubiegłotygodniowej decyzji rady nadzorczej, napisali pismo do premiera Mateusza Morawieckiego. Uważają, że odwołanie Redmerskiego rozpoczyna proces osłabienia i powolnej likwidacji przedsiębiorstwa. "Urzędnicy Ministerstwa szukali "kozła ofiarnego", aby przykryć niepowodzenie programu "Batory" oraz innych działań i zobowiązań międzynarodowych MGMiŻŚ". Jednocześnie proszą o przywrócenie byłego prezesa do pracy. Na razie są to prośby, ale jak słyszymy, związki zawodowe gotowe są do protestów, z zablokowaniem polskich portów włącznie.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.