W 2018 roku politycy Prawa i Sprawiedliwości, przed wielką akcją wyborczą do parlamentu i na urząd prezydenta, obcięto wynagrodzenia parlamentarzystów. Jak widać, był to zabieg czysto pijarowski. Teraz, posłowie sobie straty odrabiają. Podwyżkę dostał też premier, marszałkowskie, ale również wojewodowie. Koszty są niemałe i idą w miliony złotych. To też nic, bo podatnicy więcej zapłacą na partie polityczne.
Kolejna zmiana dotyka samorządowców. Ich pensje też będą mogły iść w górę, bo wcześniej je obniżono. Wynagrodzenie wójtów, burmistrzów, prezydentów, starostów i członków zarządu powiatu, a także marszałków i członków zarządu województwa, zostało oparte na wynagrodzeniu wynagrodzenia prezesa Sądu Najwyższego. W przypadku Kołobrzegu, szansę na podwyżkę ma prezydent. Wskaźnik wynagrodzenia Anny Mieczkowskiej będzie mógł wynieść 0,7 krotności pensji prezesa SN i w tym roku wynieść 13 990,24 zł. Wskaźnik dla starosty Tomasza Tamborskiego wynosi 0,58 i daje w tym roku kwotę 11 591,92 zł. To stawki maksymalne.
O ile posłowie podnieśli swoje zarobki automatycznie o 4500 zł miesięcznie, podobnie innym przedstawicielom sejmu, senatu i organów rządu w terenie, o tyle samorządom te podwyżki będą musiały uchwalić rady gmin i powiatów. To oczywiście oznacza, że będzie budziło to lokalne kontrowersje, na co zapewne politycy liczyli. Czy w Kołobrzegu samorządowcy będą zarabiać więcej? Będziemy o to pytać. Ustawą, uchwaloną w poprzednim tygodniu przez sejm, zajmie się teraz senat.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.