Udało nam się spotkać z informatorem z okolic tzw. komitetu referendalnego, który chciałby odwołania Janusza Gromka. Wątpliwe, aby takie referendum miało przynieść jakiś efekt.
- 15 lat temu chciałem odwołania prezydenta Błaszczyka. Wówczas chodziło o bandę kolesi i Mini Mal. Teraz każdy ma swoje powody - mówi nasze źródło zbliżone do grupy referendalnej. Piszemy zbliżone, bowiem grupa ta jest dość hermetyczna i nieufna. Z naszym źródłem spotkaliśmy się w dość bezpiecznym miejscu, gdyż ma ono wrażenie, graniczące z pewnością, że jest śledzone.
Temat potencjalnego odwołania Janusza Gromka funkcjonuje nieoficjalnie od kilku miesięcy. - O odwołaniu Gromka zdecydowaliśmy w tym samym dniu, gdy przegraliśmy wybory na prezydenta. To była kwestia czasu - deklaruje nasz rozmówca. Idea usunięcia prezydenta ma mieć charakter pozapartyjny, ale jest przez partie podsycana. A co z PDK? - Po PDK spodziewaliśmy się więcej. To jest takie cackanie się. A już absolutorium to szczyt głupoty. To było przekroczenie pewnej granicy. Właśnie dlatego czas brać sprawy w swoje ręce.
Ale jak się okazuje, sprawa nie jest prosta. - Liczyliśmy, że machlojami w mieście zajmie się prokuratura spoza Kołobrzegu, albo CBA - słychać głos zawodu. Jak się jednak okazuje, nawet zmiana władzy nie wysadziła prezydenta z fotela, a kolejne wnioski spotykają się z odmową wszczęcia postępowania. Może więc faktycznie to tylko przekonanie wnioskodawców o łamaniu prawa? - Bryza, molo, hotele, przetargi, zlecenia. Wy tego nie widzicie, bo nie chcecie widzieć - pojawia się ton oskarżenia. - Tu się nie dba o ludzi. Niszczy się inicjatywę prywatną. Plewi się małych przedsiębiorców. To trzeba zmienić - mówi nasz interlokutor. Na sugestię, że to leżało właśnie u podstaw próby odwołania Bogdana Błaszczyka, odpowiedź nie pada. - To były inne czasy. Dopiero teraz ludzie rozumieją, że mamy rację.
Dlaczego więc grupa referendalna jest tak tajna? - Nikt nie jest głupi. Cały ten układ z Platformą, zaatakowałby nas od razu. To jeszcze nie jest ten moment, żeby odkrywać karty - pada argumentacja. Skoro tak, to dlaczego w plan wtajemniczeni są niektórzy działacze PDK i PiS? - Każdy mówi co chce - słychać w odpowiedzi.
Z naszych informacji wynika, że nieformalna grupa, zwana referendalną, opiera się na siłach niektórych kupców, sił organizacji "Niepokonani" oraz sympatyków PiS, Kukiza i szeroko rozumianej lewicy. Próbowaliśmy rozmawiać z osobami, które według naszych źródeł z tym środowiskiem mają do czynienia. Nikt nie chciał rozmawiać, a jedna z osób rozłączyła się twierdząc, że to pomyłka.
KOMENTARZ
Patrząc na to, jak bardzo tajemniczo niektórzy mieszkańcy zabierają się za odwołanie prezydenta, można wróżyć katastrofę takiego referendum. Sukces referendum w Trzebiatowie rozbudził marzenia niektórych środowisk o zmianie organu wykonawczego w Kołobrzegu, ale nie bierze się pod uwagę, że tam sprzeciw budowany był na fundamencie rozkładu funkcjonowania miasta i gminy. Mając jednak w pamięci wyniki wyborów samorządowych i rosnące niezadowolenie z "dobrej zmiany", oddolna inicjatywa nad Parsętą to na dzień dzisiejszy pewne fiasko. Dziś, aby doszło do odwołania prezydenta, najszybsza i najbardziej efektywna procedura, to nieudzielenie absolutorium prezydentowi przez Radę Miasta, a następnie uchwała inicjująca referendum. Do tego potrzeba już jednak 13 głosów.
Robert Dziemba
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.