Kandydat na radnego Rady Gminy Dygowo Zbigniew Kozak, podał, że był świadomym współpracownikiem SB. Sam Kozak jest tym zszokowany...
Po rezygnacji Piotra Ryćko z mandatu radnego, w Dygowie odbędą się 8 grudnia wybory uzupełniające. O jeden mandat walczy 4 kandydatów, w tym Zbigniew Kozak, były radny Rady Powiatu z ramienia PiS. Tyle, że Kozak o tym, że przez najbliższy rok posiedzi w ławie radnego, może już zapomnieć. Jeszcze nie wystartowała kampania wyborcza, a kandydat związany z PiS został znokautowany. Na obwieszczeniu Gminnej Komisji Wyborczej w Dygowie czytamy: "Kozak Zbigniew Jerzy złożył następujące oświadczenie: Pracowałem, pełniłem służbę i byłem pracownikiem organów bezpieczeństwa państwa w rozumieniu art. 2 i 3a powołanej ustawy".
- Jak to przeczytałem, to przeżyłem szok - mówi Kozak. - Taka sytuacja nigdy nie miała miejsca. Owszem, kiedyś na "Liście Wildsteina" pojawił się Zbigniew Kozak, ale dostałem wyjaśnienie z IPN, że chodzi o mieszkańca województwa mazowieckiego, a nie o mnie - na dowód swoich słów kandydat na radnego pokazuje dokumenty z Instytutu Pamięci Narodowej. Jest tam również zaświadczenie z Instytutu, że nazwisko tego Kozaka nie widnieje w zasobach IPN, a także pismo z 3 lipca 2013 roku, w którym IPN Zbigniewa Kozaka informuje, że "przeprowadzone wielokierunkowe poszukiwania" przyniosły rezultat negatywny. - To skoro mnie nie ma w archiwum IPN, to jak mogłem złożyć oświadczenie, którego treść jest na obwieszczeniu? - pyta retorycznie Kozak. W sumie ma rację, bo teraz nawet gdyby chciał udowodnić swoje rzekome "oświadczenie", że współpracował, to nie ma na to dowodów i można zarzucić mu kłamstwo. Tak źle - tak niedobrze.
Fama o tym, że Kozak to agent i esbek poszła już po całym Dygowie. Swojego zbulwersowania nie kryje wójt Marek Zawadzki, który z tej strony Kozaka nie znał. W rozmowie telefonicznej powiedział nam, że gdy to przeczytał, był w szoku. Swojego zaskoczenia nie kryje też poseł Czesław Hoc, ale nie Kozakiem, a działaniem Gminnej Komisji Wyborczej. - Gdy Zbigniew Kozak przystępował do Prawa i Sprawiedliwości, musiał najpierw złożyć stosowne zaświadczenie z Instytutu Pamięci Narodowej. Pamiętam, że taki dokument otrzymaliśmy i był on dla niego korzystny, inaczej nie byłby w PiS - mówi kołobrzeski poseł. Hoc dodaje, że sprawa jest o tyle dziwna, że Kozak był już radnym i startując w 2006 roku takiego problemu nie miał. - To co stało się teraz? - zastanawia się.
Zastanawia się nad tym sam Kozak, który nie może wyjść ze zdziwienia, że mając dokumenty na to, że nie współpracował z organami bezpieczeństwa, złożył oświadczenie, że jednak było inaczej, a tym samym sam zdyskwalifikował się w tych wyborach. - Rozmawiałem z komisarzem wyborczym i z IPN, ale to wszystko potrwa, zanim wyjaśni się, co się stało - martwi się Kozak. Tymczasem wybory już 8 grudnia.
Zbigniew Kozak był już radnym Rady Powiatu w poprzedniej kadencji samorządu. Musiał złożyć mandat w związku z prawomocnym wyrokiem sądowym, który już się zatarł.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.