Nareszcie. Przyszło nam doczekać się występu Młodzieżowej Orkiestry Symfonicznej. Warto było zaczekać, także na pierwsze wykonanie V Symfonii c-moll.
Gdy przyjeżdża orkiestra symfoniczna, z reguły na koncertach sakralnie już nie jest. Muzyka urasta do monumentalnego poziomu, nie tylko z tytułu wykonywania pomnikowych arcydzieł, ale także ze względu na instrumentalny rozmach i świetną akustykę kołobrzeskiej bazyliki. I tak było podczas ostatniego koncertu w ramach Międzynarodowego Festiwalu "Muzyka w Katedrze".
Przed publicznością wystąpiła związana z festiwalem Międzynarodowa Młodzieżowa Orkiestra Symfoniczna pod dyrekcją Jana Miłosza Zarzyckiego. Ten wybitny młody dyrygent stworzył fantastyczne przedsięwzięcie w postaci wakacyjnych warsztatów, które cieszą się dużą popularnością w kraju i zagranicą. Zarzycki to zdolny pedagog, który podczas koncertów pozwala młodym muzykom na zaprezentowanie swoich zdolności. I trzeba przyznać, że efekty są wspaniałe, czego mogliśmy być wczoraj świadkami.
Na pierwszy plan wysunięto Koncert skrzypcowy D-dur op.35 Piotra Czajkowskiego. Na pierwszy rzut oka to ciekawy i miejscami melancholijny utwór, frapujący słuchacza zwłaszcza partią skrzypiec. Tymczasem to nie tyle jeden z najbardziej znanych utworów tego rosyjskiego kompozytora, ale również jedna z najtrudniejszych kompozycji na skrzypce. Co ciekawe, sam koncert powstał w 1879 roku w ciągu zaledwie jednego miesiąca. Jest to typowa kompozycja okresu romantyzmu (typowy 3-częściowy koncert solowy). Jednak klucz do jego genialności leży po stronie solisty. Tę partię wykonał w czwartek Janusz Wawrowski, wybitny skrzypek, wykładowca na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie. Jego wirtuozerska gra może przyprawić o dreszcze, szczególnie ze względu na precyzję i niezwykle ciekawą interpretację, o zgraniu z młodym zespołem orkiestrowym nie wspominając.
Drugi utwór, to V Symfonia c-moll op.67 Ludwiga van Beethovena. Podczas czwartkowego koncertu wykonano ją po raz pierwszy w historii kołobrzeskiego festiwalu. W przeciwieństwie do Koncertu Skrzypcowego D-dur, V Symfonia powstawała aż 4 lata. Jest dziełem epokowym, które jest znane niemal każdemu, ze słynnym czteronutowym wstępem. To właśnie te cztery nuty spowodowały, że jest to kompozycja nazywana "Symfonią losu". Wiadomo, że w czasie jej powstawania genialny kompozytor wszechczasów walczył z utratą słuchu, a mimo to dalej komponował. Jego osobisty sekretarz miał rzekomo stwierdzić, że według Beethovena "Tak oto los puka do drzwi". I tak się przyjął ów motyw przeznaczenia, przewijający się we wszystkich 4 częściach symfonii. W wykonaniu Międzynarodowej Młodzieżowej Orkiestry Symfonicznej również wspaniale.
Już za tydzień kolejny koncert symfoniczny. Wystąpi Orkiestra Europejskich Warsztatów Muzycznych wraz z pedagogami-solistami. Naprawdę warto na tę muzyczną ucztę przybyć.
Robert Dziemba
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.