Clear Sky

8°C

Kołobrzeg

29 marca 2024    |    Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy
29 marca 2024    
    Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

reklama

foremna-pilarska kołobrzeg

Monika Foremna-Pilarska dziś po raz ostatni pojawi się w Urzędzie Miasta. Nie będzie czekać na nią tam żadne wielkie pożegnanie. Jej odejście nie było żadną tajemnicą. Wyżsi rangą urzędnicy wiedzieli o tym doskonale, bo ani zastępca ds. gospodarczych tego nie ukrywała, a już na pewno nie uszło uwadze pracowników to, jak była traktowana. – Ona od początku nie chciała brać udziału w tej szopce upstrzonej feminizmem, którą do urzędu przynieśli pijarowcy. Jest fachowcem, ale zamiast jej wiedzy i doświadczenia, robiono z niej idiotkę i to na skalę ogólnopolską. Mowa nienawiści, wojujące feministki, a w urzędzie jest postępujący bałagan. Szkoda nazwiska – mówi jedna z podwładnych Moniki Foremnej-Pilarskiej.

Pomysł drużyny kobiet nie jest autorskim pomysłem Anny Mieczkowskiej. Nasi rozmówcy zwracają na to uwagę już od wygranych przez Mieczkowską wyborów. – Ona chciała pokazać Platformie, że nikt nie będzie dyktował jej warunków, choć to Platforma zrobiła z niej prezydenta. Otoczyła się ludźmi z „Nowoczesnej” i „Projektu Kołobrzeg”, którzy codziennie mówią jej, że tworzy historię, że jest niezależna, no i nikt nie będzie mówił jej, jako kobiecie, co ma robić. Taka samonakręcające się kołobrzeskie korpo – mówi nasze źródło w Platformie Obywatelskiej. – Oni w Platformie jeszcze w listopadzie wierzyli, że mają wpływ na cokolwiek. Ale gdy usłyszeli, że Marek Hok nie będzie kręcił się po gabinecie prezydenta jak za czasów Janusza Gromka, bo te czasy się skończyły, to miny im zrzedły – słyszymy w kołobrzeskim SLD. Ale przecież miała być polityka kontynuacji – sugerujemy naszym rozmówcom. – Ludzie wszystko kupią. Mieczkowska nie miała i nie ma kontaktu z ludźmi. Jest sztywna jak znak drogowy. To był podstawowy problem jej kampanii wyborczej. Ona nawet jak wręcza dyplom, jest sztuczna. Nie ma tego, co miał Janusz Gromek, który choć był zwykłym nauczycielem, miał dużą empatię do ludzi. Władza go trochę usztywniła politycznie, ale w głębi potrafił iść się przywitać z bezdomnym i nawet z nim pogadać, a potem jeszcze wysłać tam kogoś z opieki. Może rozbijał się skodą, ale wsiadał na rower i objeżdżał miasto. A Mieczkowska przychodzi o szóstej i czyta wszystkie pisma. I odbiera raporty. To jest ta zmiana – uśmiecha się rozbrajająco partyjny kolega Anny Mieczkowskiej.

Dobrze poinformowane źródło z otoczenia prezydenta nie ukrywa zmęczenia tym, co się dzieje. – Na początku Mieczkowska chciała, żeby dano jej miesiąc. Taki okres bezwładności i docierania się z Radą Miasta. Ona wszystkim pokaże. Najpierw poszli jej ludzie urabiać radnych opozycji. Zero sukcesu. Zaczęła gadać sama Mieczkowska. Nic. Dla niej największą traumą jest Woźniak. Po prostu się go boi. Uważa, że ją zdradził, zagraża jej. Fakt, że to Woźniak odbierał jej przysięgę był jej największym policzkiem po wygranych wyborach. Robiono wszystko na dworze, bo tak nazywa się otoczenie prezydenta, a właściwie prezydentki, żeby to nie Woźniak został szefem rady. Ale wyszło jak wyszło. Potem było sto dni. Skończyło się to medialną porażką. Zero sukcesu, a jedyne co, to wojna z wami. Jak wyszło to wiadomo. Kolejny policzek to pełnomocnik ds. równego traktowania. Teraz ma być rok Mieczkowskiej, bo za chwilę naprawdę nie będzie się czym pochwalić i trzeba iść na przeczekanie. Karta Mieszkańca, to też jest jasne, jest paliwem wyborczym, którym dopala się fakt, że nic się nie dzieje. No ale jak na dworze są fachowcy od hoteli, to takie są efekty. Początkowo spotykano się u sekretarz miasta. Potem spotkania przeniosły się do pokojów prezydenckich. Jest tam część oficjalna i część robocza, choć to nie jest do końca jak piszecie, że w 102 to tam nie wiadomo co się dzieje. To akurat naprawdę bez znaczenia. Bezpośrednie otoczenie to Kolikow, młody Hok, Trafas, Pełechata, Grędas-Wójtowicz i jeszcze kilka takich osób, o których na razie nie mówmy. Projekt Kołobrzeg, wspierający Nowoczesną, przejął zarządzanie miastem, to fakt. I Mieczkowska ich słucha. W tym gronie nie było miejsca dla Foremnej-Pilarskiej. Może na początku ktoś jeszcze ją tam widział, ale ona jest tak konkretna, że szybko okazało się, że nie pasuje do żadnej pijarowej konfiguracji. I miała jeszcze jedną zaletę, ale u Mieczkowskiej to wada: własne zdanie. Wykorzystywano to potem po sąsiedzku, kopiąc pod nią dołki. Jakie? A to banalne. Wystarczy kogoś w urzędzie oskarżyć o wynoszenie informacji do Dziemby, albo o współpracę z Woźniakiem. Najpierw są podejrzenia, dziwne pytania. A potem, nie czujesz nawet kiedy trafiasz na boczny tor. Foremna-Pilarska jest raczej za dobra, żeby nie poczuć spadku prędkości. Ona wiedziała, że jest ostatecznie do wykolejenia. Dlatego zatrzymała się na stacji rozsądek i wysiadła z tego wagonu. Po paśmie porażek przyjdą klęski. W urzędzie nie jest już tajemnicą, że wszystko co złe, to urzędnicy i radni. Sprzedaje się to swoim dziennikarzom i tak to leci w świat. To nie była bajka Pilarskiej.

Co ciekawe, informację z naszych politycznych źródeł, potwierdzają urzędnicy. – Pani Monika normalnie z nami rozmawiała. Przekazywaliśmy jej problemy, jakie są w mieście, jakie trzeba rozwiązać, a ona odbijała się od niewidzialnej ściany, tak samo jak my. Jak poszła na komisję i powiedziała, że projekt targowiska to bizancjum, to tu ludzie pospadali z krzeseł. Bo to projekt głównej szefowej z wyborów. Są na to środki z zewnątrz. Wszyscy wiedzieli, że to utopia, ale w urzędzie nie ma ludzi od słuchania. Tu się tylko mówi i mówi, ale nie o tym, co trzeba. Więc jak to ona powiedziała, to wyszła z tego farsa. A pani prezydent, choć ją niektórzy uważają za boga, przymiotów boskich nie ma i raczej nie wybacza. Nasza szefowa szybko się o tym przekonała. Ale muszę powiedzieć, że wrażenia to na niej nie robiło – mówi nasze źródło. A inna urzędniczka dodaje. – To całkowite przeciwieństwo Grędas-Wójtowicz. Do społecznej idziesz i czekasz, a jak już wejdziesz, wychodzisz z czym przyszedłeś. Foremna-Pilarska krótko i rzeczowo. Nawet jak czegoś nie wiedziała, to sprawy były załatwiane konkretnie. Zresztą, ona bardzo szybko się uczyła. I nie ukrywała, że nie wie, że nie zna niektórych spraw miasta. To skracało dystans i wiedziałyśmy, że nie trzeba markować pewnych działań. Ale jak przyszła i powiedziała, że nie wiedziała o restrukturyzacji w swoim pionie, to nas jeszcze przeprosiła.

Jeden z przedsiębiorców, który bezskutecznie próbuje od 15 tygodni spotkać się z panią prezydent, o swoich doświadczeniach mówi tak: - Pani Monika Foremna-Pilarska była to bardzo miła i szczera kobieta. Trafiłem do niej, bo z Anną Mieczkowską ostatnio spotkałem się w kampanii wyborczej. Wtedy była miła i obiecywała złote góry, bo chciała poparcia i nie tylko. Teraz nawet nie oddzwoni, bo już nie liczę, że odbierze. I jak już umówiono mnie z jej zastępczynią, to myślałem, że to będzie jak kiedyś, że idę, zgłaszam problem i liczę, że ktoś pomoże mi go rozwiązać. Zatrudniam ponad 50 osób, mam rodzinną firmę, chcemy się rozwijać. No i zastępczyni mnie wysłuchała, nawet poparła to, co chcemy zrobić, ale rozbrajająco stwierdziła, że ona nic nie może, bo nie ma takich kompetencji, że to tylko prezydent. No to po co w sekretariacie umawiano mnie z zastępcą? I wie pan, że my dalej nie możemy załatwić najprostszych spraw? Nie zostanie nam nic innego jak pozwać miasto i tak pewnie zrobimy. Tylko, że to potrwa, a potem będę wrogiem. Jak próbowałem po linii politycznej, żeby mnie umówili, bo jest tak i tak, to mi zalecano ostrożność i czekanie.

Co ciekawe, z otoczenia urzędu zaczęły wypływać informacje o możliwości zatrudnienia Moniki Foremnej-Pilarskiej w kołobrzeskim szpitalu. Sprawdziliśmy. Nie złożyła aplikacji w konkursie dyrektorskim. Nasze źródła wskazują, że teraz może być wdrażany scenariusz „na Wolskiego”. To były zastępca prezydenta ds. gospodarczych, dziś zastępca wójta gminy Kołobrzeg, który miał być kozłem ofiarnym w kampanii wyborczej w związku z porażką z przetargiem na wywóz śmieci. Pytanie, co można zarzucić Monice Foremnej-Pilarskiej? Pewnie niewiele, albo nic. I choć pokusa może być, to jednak istnieje pewne ryzyko. – Inwestycje leżą, sprawy spółek leżą, rozwój miasta to ostatnia sprawa, jaką ktoś się w urzędzie interesuje. Dostajemy pieniądze na działania, a my w sumie ich nie chcemy. To się pytam o co nam chodzi? Myślę, że krytyka odchodzącej pani zastępczyni będzie ostrożna. To był jedyny fachowiec w tym towarzystwie. Ona po prostu za dużo wie. Wie pan, ja panu nie powiem z imienia i nazwiska co tu się dzieje, bo ja jutro będę musiał poszukać sobie pracy. I może sobie poszukam, ale bez sądów i takiego medialnego grillowania jak to ma miejsce w obywatelskim, że to pracowniczki skonfliktowały się z szefostwem. No więc ja proszę pana konfliktować się nie chcę. Pan rozumie co mam na myśli. Pani Monika tego problemu już nie ma. Ale gdyby ona pod imieniem i nazwiskiem chciała powiedzieć, czego tu była świadkiem, to daję panu słowo, że zamki w szafkach czy jakieś tam podpisy i prokuratury, to drobnostka – zapewnia nas pracownik z pionu Moniki Foremnej-Pilarskiej.

Wraz z odejściem zastępcy Anny Mieczkowskiej, runął mit drużyny, co podkreślano w szczególności, kobiecej drużyny, jakby to próbował zdeprecjonować jakiś ukryty wróg, albo jakby to był jakiś ewenement na skalę Europy. Tymczasem, jak mówią nasze źródła, było to odwrócenie uwagi od tego, że prezydent nie skorzystała z podręcznych i podsuwanych jej zasobów partyjnych. Jak mówiła 3 grudnia 2018 r., podczas przedstawienia swoich zastępczyń, w Kołobrzegu potrzebne są zmiany „mądra ewolucja, a nie rewolucja”. Ewolucja to proces zmian zachodzących w czasie. Drużyna w obecnym składzie, przetrwała 147 dni, choć słuchając wypowiedzi sprzed kilku miesięcy, miała być niemal wieczna. Rewolucja to też nie była, bo szybka zmiana w krótkim czasie. To był zapewne epizod scenariusza, który w filmach kończy się wyjazdem bohatera za granicę. Film trwa dalej, ale fani serialu wiedzą, że coś poszło nie tak. I najciekawsze są wypowiedzi samej Moniki Foremnej-Pilarskiej. Ona odchodzi, bo ma „inne zobowiązania zawodowe”, a dopytywana, odpowiada, że to „propozycja zawodowa, której się nie odrzuca”. – Tacy fachowcy, jak pani zastępca, wiedzą, na czym polega dyplomacja. Jak dostajesz awans, to o tym mówisz wprost. Jak spotykasz się ze ścianą, wiesz co powiedzieć, żeby nie powiedzieć za dużo – śmieje się jeden z członków zarządu kołobrzeskiej PO. Coś w tym jest, zwłaszcza, jeśli wsłuchać się w słowa samej Moniki Foremnej-Pilarskiej: - Atmosfera, jaką sobie tutaj wytwarzamy w pracy, jest zupełnie niepotrzebna. Ten nadmiar emocji nie towarzyszył mi w żadnej innej firmie, w jakiej pracowałam, a chcę powiedzieć, że Politechnika to nie jest mój jedyny pracodawca. I muszę powiedzieć, że w atmosferze kultury i wzajemnego szacunku można zrobić zdecydowanie więcej. Natomiast takie wprowadzanie niepotrzebnych napięć i emocji powoduje tylko tyle, że strony zaczynają się od siebie oddalać i właściwie dyskurs idzie w kierunku zupełnie odpływającym od meritum sprawy, a to powoduje, że zaczynamy przerzucać się argumentami, które nie przybliżają nas do realizacji zadania – tak mówiła dziennikarzom odchodząca zastępca prezydenta. I opowiedziała o swojej relacji z Piotrem Rybczyńskim z Radia Kołobrzeg, tym, który przez feministki, KOD i polityczki PO oraz SLD, został oskarżony o stosowanie mowy nienawiści wobec Foremnej-Pilarskiej. – To jest jedna z tych znajomości, którą chciałbym kontynuować – powiedziała pani Monika, wcześniej wskazując na to, że obydwoje zostali zmanipulowani przez otoczenie.

Napięcia, emocje, manipulacja. Ludzie i zdarzenia, które okazują się być innymi, niż przedstawiane to było do tej pory publicznie. Urząd i jego relacje z otoczeniem. Czego jeszcze dowiemy się, gdy inni pracownicy opuszczą miejsce swojej dotychczasowej pracy?

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama