Kołobrzeskie muzeum otrzymało oficjalną informację o miejscu zatopienia rosyjskiego czołgu. Do akcji poszukiwawczej wyruszyli nurkowie i pasjonaci.
Jak mówi dyrektor muzeum - Paweł Pawłowski, informacja pochodzi z wiarygodnego źródła, są również świadkowie, którzy wystający czołg pamiętają. Prawdopodobnie stoczył się on lub wjechał do jeziora niedaleko Opatówka pod Bobolicami. Skoro jest informacja, trzeba było ją sprawdzić. Niestety, do szukania pod wodą potrzebni są nurkowie. Tu na wysokości zadania stanęli ochotnicy z "Trytona" pod dowództwem starosty Tomasza Tamborskiego.
Na miejsce, obok nurków i pracowników muzeum, pojawili się przedstawiciele Fundacji "Strażnicy Historii" oraz Towarzystwa Opieki nad Zabytkami. Lustracja okolic jeziora potwierdza możliwość poruszania się w tej okolicy czołgu. Jeśli nie stoczył się on przez nieuwagę lub awarię, mógł w lutym 1945 roku próbować forsować te okolice, być może ze względu na ustawioną barykadę na szosie głównej lub inne powody. Czy jednak faktycznie zatonął w jeziorze?
Do wody zeszli nurkowie. Niestety, gdy zanurzyli się, okazało się, że nic nie widzą. Równie dobrze można by szukać w nocy. Lustracja dna jeziora również nie przynosi efektów. Jest tam wiele zatopionych gałęzi i drzew. W tym miejscu dość intensywnie pracują bobry. Akcja zostaje przerwana. Będzie trzeba tam powrócić zimą z georadarem, chyba, że uda się wypożyczyć sonar.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.