Clear Sky

8°C

Kołobrzeg

29 marca 2024    |    Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy
29 marca 2024    
    Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

reklama

Historia wypadku na Wschodniej: „Dzień w którym płakało miasto”

Niedawno, przy okazji opisywania wypadku z udziałem auta osobowego i pociągu relacji Kołobrzeg Kraków-Główny, nasi czytelnicy przypominali sprawę wypadku kolejowego, do jakiego doszło na przejeździe kolejowym na ulicy Wschodniej. Dziś do tamtych dni powrócimy.

O zdarzeniach kolejowych nie pisze się zbyt często, gdyż na kolei jest coraz bardziej bezpiecznie. Problem powstaje na przejazdach kolejowych, gdzie mamy do czynienia z udziałem uczestników ruchu drogowego: pieszych i kierowców pojazdów mechanicznych lub rowerów. W Kołobrzegu, po 1989 roku doszło do wielu wypadków tego rodzaju. Zginęło wiele osób. Do największej tragedii doszło jednak w latach 90-tych. W tym roku upłynie od tego zdarzenia 30 lat.

Był 27 lipca 1992 roku. Środek wakacji. W raporcie policyjnym zapisana została godzina 11.45. Z Koszalina do Kołobrzegu jechał elektryczny zespół trakcyjny składający się z dwóch jednostek EN57. Do niestrzeżonego przejazdu kolejowego na ulicy Wschodniej podjechał autobus kołobrzeskiej Komunikacji Miejskiej linii nr 4 Radzikowo-Morawskiego Pętla. Zatrzymał się przy znaku „STOP”. Jak zezna później Tadeusz Ł., kierownik pociągu, maszynista dobrze widział autobus. Zbliżając się do przejazdu kolejowego dał sygnał „baczność”. W odległości 15 metrów pociągu od przejazdu, kierowca autobusu zaczął ruszać i wjechał na torowisko. Maszynista dał sygnał baczność i uruchomił hamowanie awaryjne. Pasażerowie autobusu zeznają później, że ktoś krzyknął „pociąg”, ktoś uciekł z tyłu na środek pojazdu. Do ucieczki pojazdu z torowiska zabrakło zaledwie pół metra. „Wszyscy krzyczeli, że nadjeżdża pociąg, ale było już za późno. Kierowca zawahał się czy ruszyć do przodu, czy cofnąć autobus. Ruszył do przodu. Potem tylko ten pociąg, trzask, płacz dziecka, krzyk, ludzie pod siedzeniami” – zeznała Halina K., ranna w wyniku wypadku.

Pociąg uderzył z dużą siłą w autobus, przeciągając go po torowisku 17 metrów i klinując przy słupie trakcyjnym. Na miejsce zdarzenia ruszyli ratownicy Pogotowia Ratunkowego. Jak wspominają pracownicy, ludzie rzucali to, czym w danej chwili się zajmowali, jechali wszystkim, czym można było wówczas ruszyć na pomoc. Tak samo było ze strażakami. Wiadomo było tyle, że doszło do katastrofy i może być wiele ofiar. Na mieście nie cichł ryk syren. Na miejscu stawiła się cała jednostka. Rozpoczęło się segregowanie rannych, udzielanie pomocy.

W wyniku wypadku zginęły dwie osoby: 40-letni mieszkaniec Kołobrzegu, a druga ofiara nie została nigdy rozpoznana. Kilka osób zostało rannych. W procesie, sąd za winnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym uznał kierowcę autobusu, Eugeniusza P. Skazał go na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata i 15 mln ówczesnych złotych grzywny, a także 10-letni zakaz prowadzenia pojazdów.

To zdarzenie było szokiem dla kołobrzeżan. Przez wiele lat dyskutowano na temat lepszego zabezpieczenia przejazdu kolejowego w tym miejscu. Jak zwykle na dyskusjach się skończyło, choć wypadek ten na lata zapisał się w pamięci mieszkańców. 7 lat później była powtórka. W maju 1999 roku jadący z Koszalina do Kołobrzegu EZT ED72-018 uderzył w auto marki Volkswagen Polo, w wyniku czego 29-letnia obywatelka Niemiec poniosła śmierć na miejscu. Jadący z nią obywatel Włoch w stanie ciężkim trafił do kołobrzeskiego szpitala. Przyczyna wypadku była ta sama: kierująca nie ustąpiła pierwszeństwa pociągowi, pomimo prawidłowego oznaczenia przejazdu.

Aby opis historii był kompletny, nie można też nie wspomnieć o wykolejeniu pociągu na kołobrzeskiej stacji. Do zdarzenia doszło w piątek 14.09.2007 po godz. 10.30 gdy EN57-1502 wyjeżdżał pusty (wysadził pasażerów na stacji) w kierunku szopy. Z torów wypadł wagon silnikowy i wagon rozrządczy, niszcząc część peronu 1. Powołana komisja ustaliła, że przyczyną wypadku było zużycie drewnianych podkładów, w wyniku czego rozeszły się szyny. Okazało się również, że były używane dłużej, niż wynikało to z przepisów. Ich wymiana, w związku z oszczędnościami i wiecznymi bezsensownymi restrukturyzacjami, okazała się niemożliwa.

Robert Dziemba
Artykuł pt. „Kolejowa makabra, czyli dzień, w którym płakało miasto”, ukazał się w czasopiśmie „Koło Brzegu”, fot. W. Kramarczyk, M. Dowżycki.







reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama