Overcast Clouds

11°C

Kołobrzeg

28 marca 2024    |    Imieniny: Aniela, Sykstus, Joanna
28 marca 2024    
    Imieniny: Aniela, Sykstus, Joanna

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

reklama

lipicki kołobrzeg

Dziś Rada Miasta zajmie się uchwałą o nadaniu nazwy rondu w Kołobrzegu imienia Stefana Lipickiego. Wielu kołobrzeżanom nazwisko pierwszego prezydenta mówi niewiele (przeczytaj). To właśnie dowód na realizowanie lokalnej polityki historycznej przez władze miasta.

Wystarczy przyjrzeć się, jak wygląda nadawanie tytułów Zasłużonego dla Kołobrzegu i Honorowego Obywatela Kołobrzegu, aby zrozumieć, dlaczego tak marginalizowane jest miejskie nazewnictwo we współczesnej architekturze miasta. Wątki lokalne stanowią element marginalny. Pierwszeństwo mają powstańcy, Pilecki czy WOŚP, którzy z Kołobrzegiem mają mało wspólnego. Z lokalnymi patriotami czy osobami, które faktycznie dołożyły się do budowy Kołobrzegu, wygrała nawet solanka i borowina. Jest to istny wstyd dla kołobrzeskich radnych. Nazewnictwo historyczne od lat jest bombardowane ośmieszającymi organ uchwałodawczy wystąpieniami. Dokonuje się konkursów, albo tzw. konsultacji, w wyniku których powstaje absurdalne nazewnictwo, nie bacząc, jakie były intencje poprzedników.

Nazewnictwo lat 60-tych, dokonywane przez Miejską Radę Narodową, zaczęło porządkować efemeryczne nazwy ulic nadawane od 1945 roku. Pomijając ówczesną modłę i politykę związaną z Leninami, Bierutami i Armią Czerwoną, opracowano politykę historyczną w jakiś sposób nawiązującą do historii. Bohaterowie walk o Kołobrzeg otrzymali nazwy ulic i placów: Gierczak, Śliwińskiego, Łopuskiego, Plac Przybylskiego. Byli także ówcześni generałowie i dowódcy, których wszakże można sobie podarować i ich nazwy nie przetrwały. I słusznie. Ale mamy ulicę Zwycięzców, Plac 18 Marca, Park 18 Marca, ulicę 6. Dywizji Piechoty, 4. Dywizji Wojska Polskiego, za to 3. Dywizja Piechoty ma swój park przy kościele Miłosierdzia Bożego. Nawiązano do walk o Twierdzę Kołobrzeg w 1807 roku i udziału w nich Polaków, stąd ulica Sułkowskiego, Morawskiego czy Park im. Gen. Jana Henryka Dąbrowskiego. Jest ulica Piastowska i Krzywoustego nawiązująca do związków Kołobrzegu ze średniowieczną Polską, czy ul. Solna, Źródlana, a nawet Warzelnicza, nawiązująca do warzelnictwa, nie zapominając o samej Wyspie Solnej.

Tyle dawne czasy. Obecna miejska polityka to kłótnie i spory, w zależności od tego, kto akurat sprawuje władzę, albo ma większość w radzie. W Komisji ds. Nazewnictwa, pomimo 10-letnich wniosków nadal nie ma ekspertów, zasiadają urzędnicy i radni, a więc ciało bezwładne i trzeba przyznać, w moich oczach skompromitowane. Nie ma tam nikogo, kto potrafiłby przeciwstawić się politycznym zapędom i pokusom. Nie ma nikogo, kto powiedziałby o tym głośno, poza radnym Piotrem Rzepką, który akurat z komisji zrezygnował. Taka wesoła twórczość. Tak powstała ulica Jagiellońska. Argument? Bo jest ulica Piastowska. Tyle, że Piastowska powstała z innego powodu, a w polityce miejskiej ustalono, że Piastowie i Jagiellonowie mają swoje miejsce na osiedlu przy kościele Miłosierdzia Bożego i na Janiskach. Łączy je ulica Krzywoustego z ulicą biegnącą do Budzistowa, która nazywa się Chrobrego. Wygrała radosna twórczość. Mało kto wie dziś, gdzie są ronda typu Borowinowe czy Solankowe. Po co było wymyślać takie nazwy? Wygrał polityczny rozpęd. Zdecydowały dwie osoby. Raz, jeden udało się fachowo rozstrzygnąć nazwę Mostu Portowego. Dziś każdy wie, gdzie takowy jest.

Warto też pokusić się, ilu ważnych dla miasta ludzi uhonorowaliśmy nazwami ulic lub placów w Kołobrzegu w ostatnim 30-leciu działania samorządu. Wystarczy do tego palców jednej ręki:
- Bulwar Szymańskiego, gdzie na tablicy informacyjnej nie napisano, że Jan Szymański był posłem na Sejm PRL, pewnie źle to wygląda w jego życiorysie, choć już nie żyje, ale żyjącym to przeszkadza,
- Stanisław Mieszkowski, gdy na jego pomniku zabrakło informacji, że został zamordowany w wyniku mordu sądowego, trzeba było potem dopisywać na jakiejś tabliczce,
- Ksiądz Józef Słomski, gdzie o nazwę jego bulwaru trzeba było robić podchody, jak widać za mało dla Kołobrzegu zrobił,
- Kardynał Ignacy Jeż, który dostał nazwę ronda pierwszego lepszego wolnego z brzegu,
- wreszcie Jan Paweł II, który po wielu bojach został uhonorowany centralną ulicą miasta.
Końcową postacią jest Jerzy Patan, który otrzymał nazwę ronda, pomimo, że już za życia mówił, aby po jego śmierci niczego jego imieniem nie nazywać. Rodzina wyraziła zgodę. Tak wychodzi mi z przeglądu uchwały Rady Miejskiej i Rady Miasta Kołobrzeg (mam nadzieję, że czegoś nie pominąłem).

Z inicjatywą upamiętnienia pierwszego prezydenta miasta wyszedł za czasów swojej prezydentury Henryk Bieńkowski. Wówczas to powstała tablica w magistracie, na której upamiętniono prezydentów, burmistrzów i naczelników miasta. Zbliżał się rok 2005, więc zaczęto lepiej przyglądać się historii Kołobrzegu, w końcu była pełna 60. rocznica przejęcia niemieckich struktur przez polską administrację. Żyjemy 15 lat później, mamy 75 rocznicę przejęcia Pomorza Zachodniego i Kołobrzegu przez Polaków, ale niewiele z tej okazji zrobiono. Inicjatywa kołobrzeskich Pionierów na czele z Krystyną Gawlik i pozytywne nastawienie prezydent Anny Mieczkowskiej do nazwania ronda imieniem Stefana Lipickiego, jest jakimś wyjściem z twarzą.

Na dzisiejszej sesji pojawią się zapewne pytania, co takiego dla Kołobrzegu zrobił Stefan Lipicki. A to dobre pytanie, zwłaszcza gdyby według tej samej podstawy rozpatrzyć część „Zasłużonych dla Kołobrzegu” – co oni tu zrobili, poza tym, że żyli i pracowali. Co więc zrobił Stefan Lipicki? Nie będę tu przytaczał życiorysu tego człowieka, bo jest on już szeroko opisany. Warto zaznaczyć, że nie chciał być prezydentem Kołobrzegu. Zakres obowiązków i zaczynanie od zera, jak widać uważał, przerastało jego możliwości. A jednak zgodził się. Jego praca polegała na organizowaniu powojennego życia w mieście. Wszystko wskazuje na to, że robił to bezpłatnie. Doprowadzenie wody z uszkodzonych wodociągów, prądu z hydroelektrowni (tej rozebranej - jaki chichot historii), aprowizacja miejskiej kuchni i wyżywienie pionierów, odgruzowanie najważniejszych części miasta (na tyle, na ile to możliwe), przyjmowanie i alokowanie pierwszych mieszkańców, dawanie im pracy, walka z szabrownikami, trudna współpraca z Armią Czerwoną, organizacja gospodarstwa w Kądzielnie jako punktu dostaw pożywienia dla miasta, organizacja pierwszej polskiej akcji żniwnej, rozwiązywanie problemów związanych z Niemcami, którzy pozostali, pochówki polskich żołnierzy, oczyszczanie miasta z trupów Niemców (zbiorowe mogiły), działania przeciwepidemiczne, organizacja początków służby zdrowia wespół z Witoldem Reckim, uruchamianie kolei wespół z kolejarzami, organizacja straży miejskiej pod bronią, ze względu na brak Wojska Polskiego, zgoda na zagospodarowanie małego kościoła przez Ojców Franciszkanów, powołanie pierwszego zarządu miejskiego. To „tylko” trzy miesiące pracy. Tylko tyle Lipicki był prezydentem. Odszedł na własny wniosek, najprawdopodobniej z powodu partyjnych tarć w Powiecie Kołobrzesko-Karlińskim. Pracował w warunkach zrujnowanego miasta, bez środków finansowych, przy pomysłowości swojej i pierwszych mieszkańców. Wszystko, co robili, było pierwsze. Docenił go jego następca, burmistrz Stanisław Brożek, który w dokumentach związanych z działalnością miasta pozytywnie ocenia wkład pierwszego prezydenta w procesie funkcjonowania administracji polskiej. Później został on jeszcze przewodniczącym Miejskiej Rady Narodowej w Kołobrzegu. W okresie późniejszym, rozliczeń partyjnych i rządów PZPR, praca Lipickiego została oceniona dosyć negatywnie w trybie komunistycznej nowomowy, co niektórzy historycy cytują po dziś dzień – bezkrytycznie i niesłusznie. W czasach, kiedy diabeł w Kołobrzegu mówił dobranoc, Lipicki pokazywał wreszcie, że warto w Kołobrzegu zostać i budować swoją przyszłość w polskim mieście. Zapewne dziś byłby dumny z dokonań kolejnych pokoleń już 75 lat po tym, kiedy on zaczynał gospodarować na zgliszczach Kołobrzegu, sam z pierwszymi mieszkańcami, bez pomocy z zewnątrz w czasach, w których nie było jeszcze pewności, że te ziemie będą polskie.

Robert Dziemba


reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama