Szumne zapowiedzi, reżyser montujący film w ukryciu, skarżący się na szantaż, próbę przekupstwa, opóźnianie premiery filmu. Zresztą, miał to być film, który wstrząśnie Polakami, pokaże jak wygląda polska scena polityczna. To takie misiewiczowe. Sprzedaż kitu i to bez skrupułów, czyli identyczny marketing polityczny jak w polityce, moim zdaniem, na który wielu się nabierze. Dlaczego?
Na film zabrał mnie redakcyjny kolega Przemek Gryń. W sumie, czemu nie, skoro to ma być tak ważne dzieło dla polskiego społeczeństwa. Nudy, sceny poniżej poziomu, których celem nie jest ukazanie polityki, ale dokopanie jednej partii, a nie scenie politycznej. I choć w filmie pada morał, że „ul napie..la się z drugim ulem”, to reżyser pokazuje tylko to, co dzieje się w jednym ulu, zapominając o pasiece. I robi to nieudolnie. Sceny zmyślone, bez fabuły, jak z filmu argentyńskiego. Szydło, Rydzyk, Kaczyński, Macierewicz, Misiewicz. To wszystko. Przeplecione śmiesznymi scenami z Macierewiczem w psychiatryku i Misiewiczem strzelającym w czołgu. Tyle, że reżyser chyba takiego poligonu i strzelania czołgów w życiu nie widział. I to kolejny zarzut do filmu: słabi statyści, słabe plenery, jakby po taniości robione, nieadekwatne do tego, o czym film opowiada.
Oczywiście, super było pośmiać się z pazerności Rydzyka czy kłamstw polityków, na co dzień widzę to jako dziennikarz i to opisuję. Ale film niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Epatuje seksem, wulgaryzmami, wymysłami i niedopowiedzeniami, na które ja jestem widać za głupi, abo reżyser naczytał się „Pudelka”.
Czego oczekiwałem? Nie pokazywania Kaczyńskiego, ale jego pretorian. Bez nich nie byłoby polityki. Nie naśmiewania się z postaci w sposób wulgarny i chamski, jakby reżyser leczył swoje kompleksy, ale pokazania otaczającej nas rzeczywistości. Gdzie był w tym filmie prezydent Andrzej Duda? Gdzie łamanie konstytucji? Gdzie sędziowie dublerzy w Trybunale Konstytucyjnym? Gdzie niszczenie sądów powszechnych, zawłaszczenie prokuratury? Gdzie te mechanizmy? Można było się skupić na jednej czy dwóch postaciach, przykładów filmów i to dobrych nie brakuje, w których tak się to robi. Ale Vega chciał pokazać zły PiS. I to mu się nie udało, wręcz przeciwnie, Beata Szydło może się cieszyć.
Po seansie niektórzy w Kinie Wybrzeże bili brawo. Zapewne film odpowiadał ich przekonaniom politycznym. Być może nie wybiorą się na film o Platformie Obywatelskiej, czy SLD, bo wtedy śmiesznie by już im tak nie było, jak Donald Tusk zapowiada obniżkę podatków, a potem je podwyższa, bo ciemny lud to kupi, albo zachęca do niepłacenia abonamentu, a potem ludzie muszą płacić kary. Ten film miał nami wstrząsnąć, a jedyne co zrobił ze mną, to znudził. I jeśli Polacy mają uwierzyć, że się zadłużyliśmy na 20 mld zł, żeby było 500 plus, to trzeba do nich dotrzeć i im wytłumaczyć, dlaczego rozkradano Polskę i się Vega ukradzioną kasą nie przejmuje. Ludzie lubią, jak władza kradnie dla nich. I dlatego na nią głosują. Bez względu na to, jak bardzo źle w kraju się dzieje, bo akurat im dzieje się dobrze. Producenci filmu też zarobią. Kasa się obraca, a sytuacja bez zmian. Czy o to chodziło?
Robert Dziemba
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.