Ich pomysły - nasza kasa… Radni, działacze osiedlowi i inni społecznicy - to grupa osób, która ma wspaniałe pomysły. Rachunek płacą wyborcy.
Właśnie kona kolejny utopijny pomysł nic nie znaczącego w Kołobrzegu politycznego stowarzyszenia, z jego projektem pod tytułem autobus nocny. Zebrano pod petycją jakieś 2 tysiące podpisów. To mało, biorąc pod uwagę fakt, że ludzie podpiszą się pod wszystkim, aby tylko nie musieli za to płacić. Tak im się wydaje, bo za ten autobus i generowane przez niego straty zapłacą podatnicy w dopłacie do miejskiej spółki. Można było się zakładać, że autobus nocny będzie woził powietrze. Nie brakuje ludzi, którzy będą bronić tego pomysłu, bo innych nie mają, albo źle - mają, ale jeszcze nie ma za co ich sfinansować. Już teraz domagają się wręcz dzwonienia do nich i pytania się o ich zdanie na temat likwidacji połączenia. Mają tak dużo do powiedzenia, że nie zauważają, że w natłoku spraw ważniejszych a nawet ciekawszych, mało kto chce ich słuchać.
W imię potrzeb społecznych, rozwoju miasta, wzrostu gospodarczego, społecznej redystrybucji dochodu i innych wyświechtanych niepoliczalnych i niemierzalnych haseł, nie brakuje osób, które za nieswoje pieniądze chcą realizować oczywiście swoje pomysły, których na etapie idei również nie da się zmierzyć ani w zakresie potrzeb, ani w zakresie korzyści. Wystarczy, że bliżej nieokreśleni i nieznani z liczby mieszkańcy chcą, muszą, potrzebują. Tak powstają kolejne maszyny do ćwiczeń, z których mało kto korzysta. Ostatnio zainstalowaliśmy na jednym z budynków kamerę dla innego eksperymentu. Przypadkiem policzyliśmy, że z machin do ćwiczeń skorzystało przez 7 dni 26 osób. Wynik wprost imponujący w stosunku do poniesionych nakładów.
Na spotkaniach osiedlowych wręcz można się zapchać płodzeniem potrzeb i prostotą ich realizacji. Powinniśmy zacząć dawać budżetowe lokalne noble tym, którzy mają genialne pomysły i jeszcze genialniejsze sposoby ich finansowania. Z imponującym wręcz uporem powstają projekty, w ramach których nikt do tej pory nie zgłaszał potrzeb, bądź też miały one charakter incydentalny. Teraz znajduje się na to źródło finansowania - budżet nieobywatelski, dla łatania niektórych kompleksów i megalomani pojedynczych działaczy osiedlowych, zwłaszcza tych, którym nie udało się dostać do Rady Miasta. Ale są też lepsi, którzy jak Marek Młynarczyk chcą przenosić Urząd Miasta, a obecny budynek oddać organizacjom pozarządowym, aby za chwilę wybudować obok kolejny, bo przecież cały sektor w jednym gmachu się nie pomieści i powstaną konflikty dzielące miasto na kasty, a przecież nikt podziałów nie chce.
Należy zaczekać, aż pomysłodawcy zaczną się domagać odznaczeń i pomników za swoje teoretyczne osiągnięcia i sukcesy. W sumie i na tej niwie jedna z radnych zainaugurowała już wyścig w tej sztafecie, nie mniej jednak lista osób, które chcą zastępować wszystkich w wymyślaniu kolejnych ich potrzeb i sposobu realizacji tychże - jest otwarta.
Od siebie dodam na koniec, że nie brakuje osób z cennymi uwagami i przemyśleniami. Najczęściej, zostają one anonimowe, bo ich celem jest osiągnięcie zmiany, a nie grzanie się mediach z tytułu jej osiągnięcia.
Robert Dziemba
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.